Nie da się trzymać już w ukryciu,
Że mimo cały wojny gwar,
W chrapaniu trąb i w werblów biciu
Nie było ciebie, la Victoire!
Jeżeli wielbić już zwycięstwo
I siłę trwalszą od pomników,
To twoje będę wielbił męstwo.
O zgrajo czarnych pośredników!
Ujarzmiciele ślepych trafów,
Zrodzeni gdzieś tam na Nalewkach,
Jest duch potęgi w waszych śpiewkach,
Drżących na sieciach telegrafów.
Dostawcy wojsk! Handlarze skóry!
Sprzedawcy miedzi! Geszefciarze!
Gdy Mojżesz zszedł z Synajskiej Góry,
Już wasze złote znał ołtarze.
O właściciele trzech podbródków,
O kupo mięsa pyszna, dumna!
Zgrajo pariasów i wyrzutków,
Silna, cierpliwa i rozumna!
Dziecinnym sportem była bitwa,
Mundury, wstęgi pełne gracji,
Prawdziwa walka i gonitwa
Była w ogromach spekulacji.
Leniwa bierność to wojsk siła -
Rozpęd zwyciężył ją ognisty.
Nike zwycięstwa laur złożyła
Na łyse czoło aferzysty!
Gdybym współczesną wielbił siłę,
Miałbym odwagę schylić głowę,
Brzuchatą twoją wykuć bryłę
Jak pomnik Pallas Fidiaszowej.
O dawne lata, lata pogody,
Ogrody miejskie, iluminacje,
Gazety piszące o życiu Gambetty
I co król duński je na kolację.
Wspominam nasze dawne biesiady,
Jak sympozjony ateńskie.
Wspominam Ciebie, Henryku blady,
I twoje wino reńskie.
Dodane przez: HdwaO